"Czerwony głód" Anne Applebaum

Czytanie Anne Applebaum nie powinno mieć związku z polityką. Przedstawienia autorki nie powinno poprzedzać ciche pytanie, czy jej twórczość jest polityczna. Nie jest. Jasne, piszę grube książki historyczne głęboko osadzone w polityce, ale polityce czasu nad którym się pochyla, w historii XX wieku krajów Europy Wschodniej ze szczególnym naciskiem n komunistyczną Rosję. Denerwuje mnie czytanie obozami politycznymi. Traci się w ten sposób spotkania z doskonałą literaturą. 
Sama autorka mówi, że ze wszystkich jej książek "Czerwony głód", historia Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-33 było jej najtrudniej napisać. Przypomnę tylko, że napisała nagrodzony Pulitzerem "Gułag" oraz "Za żelazną kurtyną: ujarzmienie Europy Wschodniej 1944-56". Historia Wielkiego Głodu na Ukrainie to historia dramatu chłopów, ludzi często niepiśmiennych, ich historie nie były zapisywane. Co więcej, korzystanie z oficjalnych źródeł było niemożliwe, jako że były one zafałszowane przez stalinowską aparaturę, a prawdziwe informacje niszczono. Autorka korzystała z odzyskanych przez ukraińskich badaczy źródeł, które podają, że zginęły 4 miliony ludzi. Książka zaczyna się w 1917 roku pokazując, w jaki sposób bolszewicy zdusili narodowościowe ruchy na Ukrainie. Czytelniku, zwróć szczególną uwagę na rolę Józefa Piłsudskiego.

Wstrząsające są relacje ludzi, którzy wariują, umierają i zjadają siebie nawzajem. Ale o ile relacje ofiar budzą w czytelniku empatię, o tyle opis mechanizmu, jaki stworzył Stalin, aby podporządkować sobie Ukrainę budzi gniew. Głód na Ukrainie był odgórnie sterowny, to teza, którą postawiła autorka i którą skrupulatnie udowadnia. Na początku zabrano jedzenie, którego nie było wiele, bo rok nie był najlepszy, a dodatkowo chaos związany z kolektywizacją rozchwiał wsią - "chłopi nadal wstępowali, występowali i znów wstępowali do kołchozów" (s. 198). Próbowano zdechrystianizować wsie - "Rolę Kościoła w życiu kulturalnym i oświatowym wsi przejęły kontrolowane przez partię komunistyczną instytucje państwowe: domy kultury, urzędy stanu cywilnego, szkoły państwowe" (s. 171) Dążono do przejęcia kontroli na każdym poziomie: "Muzyka ludowa budziła emocjonalne przywiązanie do Ukrainy i wspomnienia wiejskiego życia: państwo sowieckie zmierzało zniszczyć jedno i drugie." (s.170) Potem zablokowano drogi, żeby ludzie nie mogli się przemieszczać, zamknięto granicę z Rosją, żeby chłopi nie widzieli ogromnej różnicy pomiędzy wsiami położonymi kilkanaście kilometrów od siebie. 

"Główną kwestią jest obecnie Ukraina. Sytuacja na Ukrainie jest straszna. Sytuacja w partii jest straszna. Podobno w niektórych częściach Ukrainy (chyba w Kijowie i Dniepropetrowsku) około pięćdziesięciu rad rejonowych wypowiedziała się przeciwko planom rektywizacji zboża, mówiąc, że są nierealne. (...) Jeśli teraz nie podejmujemy trudu uzdrowienia sytuacji na Ukrainie, to możemy stracić Ukrainę." (wypowiedź członka partii)

Applebaum interesuje się nie tylko ofiarami, ciekawią ją także ludzie zaangażowani w cały proceder. Owszem część z przyjeżdżających, pozbawiających ludzi jedzenia to aparatczycy, ale byli tam przecież sąsiedzi, którzy wiedzieli, jak skończy się pozbawienie ludzi zapasów. Uratowali się ci, którzy byli w stanie zrobić wszystko, by przeżyć, naprawdę wszystko. A także ci, którzy byli blisko ludzi zakorzenionych w Partii, zajmujących urzędnicze stanowiska. 
Jednym ze świadectw, na które powołuje się autorka to relacja młodego walijskiego dziennikarza, Garetha Jonesa, który przeszedł pieszo 40 mil poprzez głodujące wioski w 1933 roku. Po czym napisał, już po powrocie do kraju, kilka naocznych relacji, które pojawiły się potem w zachodniej prasie. Jego postać jest znana na Zachodzie, Agnieszka Hollad kręci właśnie film w całości mu poświęcony. Mniej znanym faktem jest, że Stalin opłacił dziennikarzy brytyjskich i amerykańskich w Moskwie, aby zaprzeczyli relacji Jonesa. Podejrzewa się, że dziennikarz został zamordowany przez NKWD. 

Szczególne znaczenie z perspektywy dnia dzisiejszego ma rosyjska obsesja związana z kontrolą terytoriów dzisiejszej Ukrainy. Obsesja, od której nie mógł uwolnić się Stalin i którą żyje Putin. Na historię należy patrzeć z perspektywy, należy się od niej uczyć (co często brzmi ironicznie) i pamiętać, że lubi się ona powtarzać. Książkę czyta się jednym tchem i ze ściśniętym gardłem, nie mogąc zapomnieć o wielkiej krzywdzie. Zbrodni bezkarnej. 

Komentarze