Wyspiański. Biografia

Miesiąc temu skończyła się w Krakowskim Muzeum Narodowym wystawa poświęcona twórczości Stanisława Wyspiańskiego. Wystawa ciekawa, przekrojowa, ukazująca mniej znane prace artysty. Paradoksalnie najdłużej zatrzymałam się przed kalendarium życia artysty. Nie pamiętałam wielu faktów z jego życia. Nie myślałam o tym, jak młodo umarł, miał tylko 38 lat. Nie myślałam o tym, jaki apetyt na życie musiał mieć ktoś, kto tworzył w różnych dziedzinach sztuki. Naturalną konsekwencją wizyty był zakup biografii pisarza. 

Zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą biografię "czwartego wieszcza" zatytułowaną "Wyspiański. Dopóki starczy życia" autorstwa Moniki Śliwińskiej, pisarki zajmującej się twórcami należącymi do Nurtu Młodej Polski. Tytuł chociaż trochę sentymentalny doskonale oddaje pęd i głód życia, jaki charakteryzował Wyspiańskiego. Jak najwięcej przeżyć, jak najwięcej stworzyć, jak najwięcej zrobić, jak najwięcej czuć. Życie pisarza naznaczyło wiele cierpienia. W wieku 7 lat umiera mu matka, ojciec - znany krakowski rzeźbiarz - nigdy nie nawiązał z nim bliższej więzi. Podrzucił go siostrze matki, która będąc żoną dużo starszego mężczyzny nie miała własnych dzieci i starała się stworzyć mu stabilny dom. Jak często w takich przypadkach bywa ich relacja będzie mieszanką zawiedzionych oczekiwań, poszukiwania aprobaty i ucieczki o tych pierwszych. 


Nie zdawałam sobie sprawy, że dowiedziawszy się o chorobie (kile) napisał wstrząsający wiersz "Jakżeż ja się uspokoję", który stał się tekstem piosenki zespołu Pustki. Jako dwudziestokilkuletni, świeżo upieczony ojciec musiał być przerażony chorobą i tekst doskonale oddaje jego strach, obezwładniający i pewnie towarzyszący mu do końca życia strach, strach, który jest bliższy każdemu z nas, zdecydowanie bliższy niż nam się wydaje. Pisze: Czy (Panu) w oczy kiedy śmierć zajrzała? – mnie ona w oczy patrzy co dzień”.  Jakie były konsekwencje tego strachu? Czy można powiedzieć, że kontynuowanie romansu z pochodzącą z gminu Teodorą Pytko. Lekarz dziwi się, jak to możliwe, że wykształcony mężczyzna z pełną świadomością swojej choroby naraża zdrową partnerkę. To objaw egoizmu, może chęć życia pełną piersią w obliczu nieuchronnej śmierci. Związek z Teodorą do dziś pozostaje bardzo kontrowersyjny - trudno zrozumieć, dlaczego wykształcony mężczyzna ożenił się z niepiśmienną chłopką, czy zrobił to pod wpływem chłopomanii, czy powody były zgoła inne. Autorka nie stawia żadnych tez, przytacza opinie ciotki i znajomych, strofy i listy pisarza. Szczególnie w pamięć zapada wspomnienie synowej Wyspiańskiego, która podaje, że jej teściowa wspominała męża z czułością, mówiąc, że ubierał ją w kolorowe stroje i korale i woził po Krakowie, wtedy była najbardziej szczęśliwa. Od stawiania tez nie ucieka natomiast autor artykułu opublikowanego na stronie Muzeum Narodowego w Krakowie, który można przeczytać tutaj. 

Niewielu rzeczy w życiu Wyspiańskiego można być tak pewnym, jak tego, że głęboko kochał swoje dzieci. Wystarczy spojrzeć, na pastele, które przedstawiają karmiącą żonę, śpiące dzieci. Miałam w dzieciństwie pocztówki przedstawiające rysunki Wyspiańskiego, przerażały mnie te wielkie smutne oczy. Dzisiaj patrzę na nie trochę inaczej. Miłość do dzieci rozjaśniła ostatnie lata życia pisarza. Był kochającym ojcem, którego dzieci załamały się po jego śmierci. Cała czwórka, przysposobiony syn Teodor, córka Helenka, syn Mieczysław i syn Stanisław miała trudne życie naznaczone cierpieniem, chorobą albo szaleństwem. Tak na marginesie, obraz "Macierzyństwo" (powyżej) sprzedano za rekordową sumę 4,3 mln złotych i tym samym stał się najdroższym dziełem na polskim rynku sztuki. 
Wracając do książki, zaczyna się od opisu pogrzebu wieszcza. Pogrzeby w tamtym czasie (Wyspiański umarł w 1907 roku) stawały się okazją do patriotycznych manifestacji i autorka bardzo przewrotnie kończy ten rozdział rachunkiem wystawionym magistratowi i zweryfikowanym przez urzędnika, który każdy wydatek uznaje za naciąganie miasta na dodatkowe koszty. Autorka podzieliła biografię na trzy części Barwa, Światło i Mrok. Bardzo logiczny podział ukazuje różne etapy w krótkim życiu Wyspiańskiego. Całość została wydana w stylu gazety krakowskiej z końca dziewiętnastego wieku. To drobiazgowa i obszerna biografia pisarza i malarza stworzona na podstawie dogłębnych studiów listów, wspomnień i twórczości Wyspiańskiego. Czytając książkę uderza bezstronność autorki, która tworzy złożony portret człowieka, którym targają namiętności, chęć życia, pragnienie aprobaty i strach przed śmiercią. Autorka nie ucieka do taniego sensacjonalizmu, który uderza w wielu opracowaniach dotyczących Wyspiańskiego. Znajdziecie w książce znane anegdoty i zupełnie nowe źródła. Naprawdę warto przeczytać tą biografię i zastanowić się nad życiem i twórczością pisarza i malarza. Bo nie ogranicza się ona do "Wesela", na które książka pozwala spojrzeć w zupełnie nowym świetle. Czytając  myślałam o "Weselu" jako zapowiedzi całkowitego rozpadu klasowego społeczeństwa. Myślała o "Klątwie", której adaptacja stała się bardzo aktualnym wkładaniem kija w mrowisko, lata minęły a sztuka nie straciła wiele ze swojej "kontrowersyjności". Myślałam o życiu, które skończyło się za wcześnie...

Na koniec opinia Kazimierza Przerwy-Tetmajera opublikowana w 1901 roku na łamach "Czasu", do rozważenia: "Gdzieindziej, w Paryżu lub Monachium przypuszczam, taki witraż jak Kazimierz Wielki, dałby Wyspiańskiemu sławę, dałby mu majątek. U nas, gdzie panuje strach przed wszystkim i przed każdym, gdzie każda odwaga przeraża, wszyscy dzielą się na obozy, każdy obóz ma swój odrębny panteon "narodowych chwał" i swoją osobną ambonę wyklęcia; [...] Kazimierz Wielki nie postawił swojego twórcy w rzędzie oficyalnie uznanych wielkich malarzy polskich."

Komentarze