Donna Tartt 1. Tajemna historia

Pisarze debiutują w bardzo różny sposób. Bardzo wcześnie, niepewnie, z przytupem, czy też późno, przemyślanie. Donna Tartt zadebiutowała rozważnie. Jej "Tajemna historia" została wydana, kiedy pisarka miała 29 lat. Akcja powieści skupia się wokół grupy studentów, którzy z jednej strony są zafascynowani kulturą starożytną, a z drugiej strony zamiłowaniem do niebezpiecznych zabaw, których efektem są dwa morderstwa. To nie jest spoiler.

„Przypuszczam, że w życiu każdego istnieje taki czas, kiedy jego charakter kształtuje się na zawsze; dla mnie był to ten pierwszy semestr spędzony w Hampden. ”

Bohaterowie powieści, Henry, Francis, Charlie, Camilla i Edward (Bunny) to rozpieszczone dzieciaki z bogatych domów, które łakną doświadczeń. Do tej wyizolowanej paczki dołącza główny bohater powieści Richard. Przez innych studentów są uznawani za ekscentrycznych, ubierają się niemodnie w tweed i jedwabne apaszki. Byliby jedynie kolejną grupą outsiderów, która wyrasta ze swojej ekscentryczności, gdyby nie zabójstwo Bunny'ego. Już w pierwszej powieści Tartt widać jej dickensowskie ciągoty, autorka z wielką pieczołowitością opisuje swoich bohaterów i środowisko, w którym funkcjonują. Poznając coraz bliżej bohaterów, czytelnik staje się częścią ich grupy, obserwuje rozwój akcji z dużym zaangażowaniem. Co więcej, zaczyna sympatyzować z mordercami, nie ofiarą.

Bardzo ciekawym zabiegiem jest opisanie morderstwa jako czynności jak wiele innych. Nie niosącej za sobą wielkich moralnych ciężarów. Nie musi być ono spowodowane przez wielkie animozje, czasami zabójstwa się po prostu, jakkolwiek obrzydliwie to brzmi, ale się zdarzają. Presja grupy ma tutaj bardzo realne konsekwencje. Tartt zadaje pytanie, w jaki sposób pozycja w grupie wpływa na zachowanie poszczególnych jej członków.

Wydaje mi się, ze powieść uniwersytecka to gatunek zupełnie niemodny w Polsce. Czy może się mylę? Moja ulubiona powieść uniwersytecka to zdecydowanie "Intryga małżeńska" Eugenidesa, ale Tartt zajmuje bliskie drugie miejsce. Ze względu na piękno języka, wciągającą fabułę i szereg literackich odniesień. Na koniec jeszcze jedna uwaga, Zadie Smith powiedziała ostatnio, że żałuje, że zadebiutowała tak wcześnie, bo istnieje wiele zdań, które by z perspektywy czasu wykreśliła. Piszę o tym, dlatego, że planuję czytać Tartt ciągiem i obserwować, w jaki sposób ewoluuje styl pisarki.


P.S. Warto obejrzeć wywiad z autorką promujący jej debiut, nie tylko, żeby usłyszeć lekko stłumiony Południowy akcent. 

Komentarze