genialna przyjaciółka i akapit o Noblu

Zaczęłam słuchać ostatnimi czasy podcastów, głównie politycznych, głównie amerykańskich (mam mnóstwo opinii na temat polskiej polityki, ale są one nasączone zbyt dużą ilością emocji, żeby je omawiać publicznie). Jednym z tych podcastów nazywa się With Her i są to wywiady z kandydatką na Prezydenta Stanów Zjednoczonych z Partii Demokratycznej. Hillary Clinton zapytana, co czyta odpowiedziała, że hipnotyczne powieści Eleny Ferrante. Opowiada o nich tak: 

Przeczytałam pierwszą. Nie mogłam przestać jej czytać, ani przestać o niej myśleć. Byłam całkowicie pochłonięta przez bohaterów, dźwięki, miejsca, poczucie bycia w przestrzeni, którą autorka tak pięknie opisuje. Potem zaczęłam czytać drugą część i musiałam sama siebie ograniczyć. 

To prawda jestem trochę papugą. Często inspiruję się lekturami innych, mam blogi, do których wracam, nagrody, które pilnie śledzę. Ale wracając do powieści pierwsza część serii Neapolitańskiej nosi tytuł "Genialna przyjaciółka" i jest bardzo szczerym spojrzeniem na zmieniającą się na przestrzeni lat przyjaźń dwóch dziewczynek pochodzących z biedoty Neapolu, których życie układa się bardzo tak odmiennie. 

Elena i Lila. Są jak dwie strony jednej monety, odmienne, a jednak ich losy ją ze sobą sprzężone. Pierwsza część powieściowego cyklu opowiada o początkach przyjaźni dwóch dziewczynek, ich dorastaniu, sukcesach szkolnych. Slumsy Neapolu to miejsce, w którym dziewczęta nie mają łatwego losu, nawet te najzdolniejsze muszą si zmierzyć z uprzedzeniami, zacofaniem, przemocą i seksizmem. Zderzenie ich marzeń z rzeczywistością jest naprawdę brutalne. Całość to wciągająca powieść, od której trudno się oderwać. 

I jeszcze jedno. Ostatnimi czasy bardzo głośno się zrobiło o prawdziwej tożsamości autorki. To oburzające, że w dobie ekshibicjonizmu odbiera się jej prawo do zachowania anonimowości. Ferrante powtarza, że dobra literatura obroni się sama. Jej powieści bronią się bezsprzecznie, więc zaspokajanie niczym nieuzasadnionej, bezczelnej ciekawości, uważam za wulgarne. Tyle. Jakaś małostkowa część ludzkiej natury dąży do wytłumaczenia wszelkich tajemnic. A tajemnice są mistyczne, wiec dajcie już spokój. 


P.S. Wszyscy już wiedzą, że Nobla dostał Bob Dylan. Czy go odbierze, już wiadomo, tak czy inaczej, bezsprzecznie mu się należał. Może nie bezsprzecznie, ale na pewno bardziej niż Murakamiemu. 

Komentarze

  1. Z wszystkimi poruszonymi tu wątkami: Zgadzam się. Zgadzam się. I zgadzam się. :-) A co się wszyscy uparli na tego Nobla dla Murakamiego?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz