Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka


Książka "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka" Cezarego Łazarewicza nie zawiera sceny pobicia Grzegorza Przemyka. To bardzo skrupulatny reportaż odtwarzający ostatnie godziny życia,  a potem pogrzeb i proces morderców Grzegorza Przemyka. Dla autora zaczęło się od przygotowania rocznicowego tekstu na ten temat. Z czytelni IPN wyszedł zszokowany, jak wiele wysiłku wymagało zatuszowanie sprawy. Potem znalazł list matki chłopca, Barbary Sadowskiej, poetki, działaczki opozycji, z prośbą opisanie historii syna i ludzi, których manipulacje "(...) będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości". Nie potrafił na niego nie odpowiedzieć.


Reportaż Łazarewicza jest bardzo linearnym odtworzeniem wydarzeń wokół śmierci Przemyka.  To historia matki, która traci syna, historia opozycji na początku lat osiemdziesiątych. Autor opiera się na aktach IPN i rozmowach ze świadkami tamtych wydarzeń. Jestem za młoda, żeby o tym pamiętać, dlatego tym bardziej wstrząsająca była skala tuszowania tego zabójstwa i reakcja społeczeństwa ma śmierć młodego chłopaka. System się chwiał, wyraźnie, a sprawa Przemyka stała się jednym z ostatnich gwoździ do trumny systemu.

Co dalej?
Na stronie Trójki można posłuchać archiwalnych zeznań świadków, tutaj.

Komentarze