Jeden z nas. Reportaż o Norwegii


"Jeden z nas" zaczyna się wstrząsająco. Bo czy opis ostatnich chwil młodych, pełnych ideałów ludzi może być przyjemny? Śmierć dzieci chowających się za skałą, którym się wydaje, że ich nie widać. Wydarzenia na norweskiej wyspie Utoya z lipca 2011 roku wstrząsnęły Europą. Zginęło 69 niewinnych osób.

Dlaczego wydarzenia z Norwegii miały tak wielkie znaczenie? W narrację opowiadających o terrorystach mediów wpisuje się bardzo dobrze słowo ONI. Obcy, terroryści, których należy wyrzucić, względnie nie wpuszczać. On nie był obcy. To 'jeden z nas', dlatego tak ważna stała się dla autorki odpowiedź na pytanie dlaczego. To trudne pytanie, które opinia publiczna stawia sobie raz po raz w takich przypadkach. Trudne dzieciństwo, środowisko, grupa rówieśnicza, historia życia sprawcy została opisana bardzo drobiazgowo. Boje się takich analiz, zbyt często tłumaczą niewytłumaczalne postępowanie. W historii sprawcy jest wiele momentów, kiedy miał szanse się wycofać, zmienić. Nie schodzi jednak z obranej drogi. 

Bardzo ważne w tej książce było zostawienie miejsca dla ofiar. Zbyt często pomija się je w opisie tragedii skupiając się jedynie na osobie sprawcy. Tak, jakby ofiary nie miały znaczenia, w tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Ofiary nie są przypadkowe, sprawca bardzo przemyślanie wybrał miejsce zbrodni właśnie ze względu na ofiary, które reprezentowały poglądy polityczne, którymi gardził sprawca. Poprzez przedstawienie ofiar, młodych ludzi kochanych przez swoje rodziny, zbrodnia staje się jeszcze bardziej odpychająca. A historia ich śmierci przestaje być jedynie morderstwem, staje się opowieścią o życiu.

Jeszcze kilka słów o autorce. Asne Seierstad to jedna z najbardziej znanych i nagradzanych norweskich reporterek, a mimo to, "Jeden z nas" to jej pierwsza książka o Norwegii. Jej najbardziej znany reportaż to "Księgarz  z Kabulu", opowieść o afgańskiej rodzinie zaraz po ataku na WTC. Autorka mówi, że napisała książkę, żeby znaleźć w tym zamachu jakikolwiek sens. Nie wydaje mi się, żeby to było zadanie wykonalne. Reporter ma za zadanie przedstawić historię, nie oceniać. Drążyć, aż dotrze do jądra ciemności, do prawdy. Drażnią mnie reportaże, których głównym bohaterem jest autor. Skoro Truman Capote potrafił odstawić swoje ego na półkę, każdy pisać obiektywnie. To zadanie Seierstad wykonała brawurowo. 

Komentarze