C. Moran. Dziewczyna, którą nigdy nie byłam


Lubię Caitlin Moran, jej pierwszą książkę, "Jak być kobietą", wygrałam lata temu w Przekroju. Czytanie tamtej książki to była świetna zabawa i z tym właśnie kojarzy mi się proza Moran z intelektualną rozrywką zaprawioną dużą dawką sarkazmu. Autorka podkreśla w jednym z wywiadów, że napisała najnowszą powieść dla nastolatek, których obraz w literaturze jest jej zdaniem zdecydowanie odrealniony. Nie jestem nastolatką, tą stację minęłam kilka lat temu, a jednak widzę brak wzorców w kulturze popularnej.

"Dziewczyna, którą nigdy nie byłam" Caitlin Moran zaczyna się od sceny masturbacji czternastoletniej bohaterki obok śpiącego sześcioletniego brata. Całą sytuację dziewczyna tłumaczy sobie tym, że brat chciałby, aby była szczęśliwa. Dlaczego o tym piszę? Bo uderza mnie cichy absurd tej sytuacji, dalej następuje porównanie do Muru Berlińskiego, poważnie :) Johanna, bo tak ma na imię bohaterka, jest opętana seksem. Ale nie w sposób poddańczy, w całej swojej naiwności i niedojrzałości, sprawuje kontrolę nad swoją seksualnością. To dosyć ciekawe spojrzenie, przynajmniej w perspektywie polskiej literatury. Moran podkreśla, że samotność jej bohaterki nie musi być wadą, sami sobie możemy się stać wsparciem, możemy zbudować siebie od podstaw, jak tylko chcemy. Sky is the limit.

Akcja książki toczy się w Wielkiej Brytanii, lat 80 i 90tych. Johanna pochodzi z robotniczej rodziny, ma nadwagę, wychowuje się razem z gromadką rodzeństwa w nieciekawej dzielnicy. Jej rodzice utrzymują się z zasiłków, jej ojciec udaje niepełnosprawność, żeby dostać więcej pieniędzy. W tym samym czasie bohaterka zaczyna wysyłać recenzje płyt do czasopisma muzycznego i jej życie się zmienia. Nawiązuje współpracę i zanurza się w brytyjskim przemyśle muzycznym. Ale nie ta odmiana losu jest u Moran najciekawsza. Najciekawsze są decyzje, siła bohaterki, przekonanej o możliwości zmiany swojego życia. Stworzenie siebie takiej, jaką chce się widzieć zajmuje lata, ale jest warte każdej poświęconej tej inwestycji lata.

So what do you do when you build yourself – only to realise you built yourself with the wrong things?
You rip it up and start again.

P.S. Na yt jest mnóstwo wywiadów z pisarką, warto obejrzeć wszystkie. 

Komentarze