KOBRO. Skok w przestrzeń


Egzaminator mojej siostry oblewa na egzaminie studentów, którzy na pytanie o Katarzynę Kobro odpowiadają, że była żoną Władysława Strzemińskiego. Paradoksalnie sama Kobro przez większość swojego życia odpowiedziałaby w ten sam sposób. Małgorzata Czyńska swoją książkę zatytułowaną "Kobro. Skok w przestrzeń" zaczyna od przywołania powszechnie znanych mitów na temat rzeźbiarki, "Kiedy mowa o życiu i twórczości Katarzyny Kobro, zawsze pojawia się kasza manna ugotowana dla córki na szczątkach nowoczesnych rzeźb, najnowocześniejszych w dziejach polskiej sztuki. I jeszcze drewniane szczudło, którym kaleki Władysław Strzemiński bił żonę."

Autorka wykonała dużo pracy, żeby dysponując niewielką ilością źródeł na temat Kobro stworzyć wiarygodny portret kobiety pełnej sprzeczności o trudnym charakterze, kochającej i nienawidzącej niezwykle mocno. Nie było to zadanie łatwe, bo trudno jest pisać o rzeźbiarce przez pryzmat relacji bliskich jej osób, córki Niki Strzemińskiej i męża, z którym się rozstała w cieniu skandalu, Władysława. Udaje jej się przedstawić biografię Kobro, nie spychając na drugi plan twórczości artystki, tak często pomijanej w opowieściach o niej.

W biografii Kobro kryje się wiele niejasności, dlaczego pozostawiła jedne rzeźby, a pozbyła się innych. Pociąga mnie w niej wielość sprzeczności, tożsamość narodowa, miłość i sztuka. Książka Czyńskiej nie jest pozbawiona wad, zdarza jej się wpadać w banał, brać w obronę Kobro bardziej niż broniła by się sama rzeźbiarka, demonizowanie Strzemińskiego. Wajda skończył kręcić film o Strzemińskim zatytułowany "Powidoki", Czyńska zastanawia się jak wiele będzie Kobro w tym filmie, moim zdaniem obsadzenie Aleksandry Justy, w roli Kobro sugeruje, że dużo. Czekam na film. 

Komentarze