"Pani Stefa" Magdaleny Kicińskiej

Czy warto przesunąć tło w centrum?


Któż nie zna historii Starego Doktora? O Januszu Korczaku napisano wiele, między innymi Joanna Olczak-Ronikier popełniła świetną książkę zatytułowaną "Korczak. Próba biografii". Dzięki filmowi Andrzeja Wajdy obraz zgarbionego wychowawcy prowadzącego niczego nieświadome dzieci na śmierć wrył się głęboko w pamięć widzów. Gdy myślę teraz o filmie nie pamiętam Pani Stefy. Okazuje się, że zagrała ją wielka aktorka Ewa Dałkowska, fizycznie bardzo podobna do sympatycznej kobiety z okładki książki "Pani Stefa" Magdaleny Kicińskiej.

Korczak, dr Elisaberg, Wilczyńska w 1914 roku

Wiele się mówi w kontekście książki Kicińskiej o odzyskiwaniu pamięci. Autorka zmusza swoich rozmówców, głównie wychowanków Domu Sierot do pracy nad pamięcią. Wychowankowie wspominają ją z czułością. "Miałem dom, gdzie za tatusia była Stefa, a za mamusię Korczak." Stefę charakteryzowano jako "złą mamę". Jedne dzieci lubiła bardziej, inne mniej. Nadawała Domowi strukturę, była niezłomna i nieustępliwa. Bardzo złożona kobieta, pełna tajemnic (nie wszystkie uda się odkryć autorce). Ładne zdania buduje Kicińska ("Ze Skałką nie uda mi się porozmawiać. Nie zdążyłam spotkać się z jego pamięcią.")

Szlomowi się odpomina.
– Żyła tak, że mało o niej wiedzieliśmy, taka… – Szuka słowa. Bardzo dba o to, żeby
jego polski, zahibernowany na Kercelaku, brzmiał poprawnie. – Taka… niebyła. Nic po
niej nie zostało, jakby jej nigdy nie było.

Podział obowiązków jest bardzo sprawiedliwy, dziewczęta i chłopcy robią to samo. Nie przypominam sobie tak dokładnych opisów życia w Domu Sierot w biografiach Korczaka. A może po prostu nie pamiętam. Autorka opisuje mechanizm  działania sądu dziecięcego, fascynujący. Traktowanie dziecka jako autonomiczną jednostkę było w międzywojniu dosyć rewolucyjnym pomysłem.

Czy poświęcenie jest przymiotem kobiecym? 
Co skłoniło dwudziestotrzylatkę do poświęcenia swojego życia? 
(Nie znam odpowiedzi)

Seweryn Nutkiewicz: „Korczak i Stefa to mniej niż rodzice i więcej niż rodzice. To
wychowawcy. […] Ojciec patrzy na dziec ko subiektywnie, […] wychowawca […]
obiektywnie. Prowadzili nas nie od początku i nie do końca. W rodzinie dziecko styka się
na co dzień z realnym życiem. Dom na Krochmalnej był światem zamkniętym”[34].



Kicińska isze w pierwszej osobie, co mnie zazwyczaj irytuje, wolę dystans w literaturze faktu. Ale tym razem wybaczam. Podoba mi się, że zadaje pytania, używając nawiasów. Autorka podchodzi do zadania - odzyskania pani Stefy dla potomnych - bardzo poważnie. Zadaje pytania, drąży. I prawidłowo. Konstruuje świat Stefy Wilczyńskiej z rozsypanych fragmentów. Ciekawa lektura. A odpowiedź na moje, może trochę niefortunnie postawione  na początku pytanie, brzmi - tak. 

Co dalej?
Dałkowska czyta książkę w Dwójkowym cyklu "To się czyta latem". Warto posłuchać.

Komentarze