Wiersz raz w miesiącu (1)

Kuroń powiedział, że "poezja daje mu dystans do siebie i swojej własnej aktywności". A Tobie co daje poezja? Niezbyt często po nią sięgasz? Możesz to zmienić w tej sekundzie. Zaczynam nowy cykl zatytułowany - "Wiersz raz w miesiącu". Myślisz, że to mało? Szczerze zachęcam do dalszego poszukiwania. 

W maju czytamy wiersz młodego (urodzonego w 1988 roku) poety, Szymona Słomczyńskiego, nominowanego do Paszportu Polityki i Nike, z tomiku "Nadjeżdża". Tomik wydało Biuro literackie, szczerze zachęcam do zakupu - jest bardzo aktualny, bardzo, w szczególności jeśli jesteś w wieku okołoszymonowym. 

NADJEŻDŻA

Zbliża się. Halogeny ostrzą się w lusterku

i przechodzą na przestrzał. Zwarcia będą długo,
donośnie kłuć mnie w oczy; a jeśli je zamknę,
to jeszcze bardziej (kręcę, wykręcam, podwórko
jest ciasne, czy to przejdzie?). Dostatecznie szczupły,
by się zmieścić w każdej z nich; czekają otwarte
trumny (wybierz mi którąś) – coś migocze, drażni
do nieuchwytnej chwili, kiedy się zasypia;
śni się zapach zakrystii, kontrola drogowa,
coś jeszcze (nie pamiętam). Też leżę jak kłoda –
budzik szybko (nie słyszę) nadjeżdża. Nadieżda,

Nadzieja – takie imię damy młodej damie,

jeśli się dziś zalęgnie. Halo, czy tu geny?
Przekażcie się. A rano? Wtedy się okaże,
niedoszła matko głupiej (jeśli będzie rano,
co wcale nie jest pewne), że całą noc byłem
sam. sam to taki pojazd, samochód domowej
roboty (tak jak kompot), którego żal, kiedy
się rozbije; bo nie ma jak (teraz będzie koda)
odkupić, odbić znowu, brakuje matrycy;
ukrywam się dość zręcznie, ale wciąż tu jeszcze
jestem. A ty? Co z tobą? Niewinne pytanie,

a przyprawia o wrzody. Tu już nie wykręcę.  

Komentarze