"Balladyny i romanse" Karpowicza

Ignacy Karpowicz podzielił swoją powieść "Balladyny i romanse" w bardzo prosty sposób, kluczem tytułu na trzy części.


Część I. BALLADYNY
Telenowela - tak właściwa Karpowiczowi wciąga od pierwszego zdania. Opowieść otwiera spotkanie 50-letniej dziewicy Olgi z młodym dresiarzem Jankiem. Romanse, zdrady, zaręczyny, rozstania, wpadki, seks przypadkowy i zaplanowany. Karuzela się kręci. Szaleństwa spod znaku "M jak miłość", które czyta się nadzwyczaj przyjemnie. Takiego Karpowicza lubię najbardziej, zabawnego, zanurzonego w popkulturze po uszy. Nawet instrukcje obsługi i krótkie wstępy mnie nie irytowały.

Część II. I
W niebie znajdują się dzielnice właściwe poszczególnym religiom. Autor oddaje głos mieszance bogów, kapryśnych, pysznych, ludzkich. Bogowie Karpowicza przypominają bohaterów amerykańskich reality show o bogatych i sławnych ludziach, którzy nie zajmują się praktycznie niczym. Rozrywkę zapewnia im występ amerykańskiej komiczki Sarah Silverman (!).  Jeśli bogowie się w sobie zakochają mogą zestarzeć się razem na ziemi. Jest jeszcze Balladyna prowadząca z Grabcem firmę kateringową, Alina Spółka Niebieska. Można założyć, że autor bawi się koncepcją boskości. A może po prostu dostosowuję wizję boga do aspiracji współczesnego człowieka, któremu nie imponuje Jezus poszczący na pustyni, ale "Żony Hollywoodu"?

Część III. ROMANSE
W trzeciej części następuje wielkie pomieszanie żywotów boskich i ludzkich. Karuzela znowu się kręci. Popkultura wydaje się być wielką miłością pisarza i lustrem, w którym ukazuje pragnienia i obawy współczesnego człowieka. Bezsprzeczny talent do snucia opowieści codziennych, ośmielę się bezczelnie stwierdzić warszawsko-białostockich,  nie wytrzymuje napięcia, kiedy chce powiedzieć coś ważnego, wtedy misterna konstrukcja się rozpada. Takie wrażenie miałam czytając "Sońkę" i teraz sięgając po Balladyny. Balladyny i romanse" to świetna zabawa, ale nie wielka literatura, a jednak polecam ją serdecznie. 

Komentarze

  1. Karpowicza niestety jeszcze nic nie czytałam, a szkoda. Może akurat zacznę od ,,Balladyny i romanse".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj. Z Karpowiczem jest jak z powiedzmy jarmużem, czy szpinakiem, albo się go kocha, albo nienawidzi :)
      pzdr

      Usuń

Prześlij komentarz