Wielki (dosłownie i w przenośni) powrót Tokarczuk. Księgi Jakubowe.

"Słowa są jak jaszczurki, potrafią uciec z każdego zamknięcia.


Kiedy czytasz tę recenzję Jenta patrzy przez twoje ramię. Gdy otworzysz książkę poczujesz jej obecność jeszcze mocniej. Jej oddech będzie pieścił twoje ucho, poklepie cię po ramieniu, usłyszysz jak wzdycha ciężko, w końcu ma już swoje lata. Jenta widzi wszystko. Będzie twoją towarzyszką w Wielkiej podróży przez siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych samych, ale przede wszystkim zostanie twoim przewodnikiem. Olga Tokarczuk zdecydowała się na piękny stylizowany barokowo tytuł, którego ostatnia część brzmi: Mądrym dla memoriału, kompatriotom dla refleksji, laikom dla nauki, melancholikom zaś dla rozrywki. Każdy fragment tego tytułu ma znaczenie. 

Sobolewska mówi, że czytanie tej powieści kojarzyło jej się z obrazem Bruegla - mnóstwo ludzi stłoczonych na małej (w tym przypadku nie tak małej) przestrzeni i wydaje się, że jest to bardzo słuszne porównanie. Otwierając "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk spotkasz tak wiele postaci, że zalecam czytanie ciągiem, ponieważ w całym tym korowodzie bohaterów i zawiłościach akcji, czy raczej życiorysu głównego bohatera, Jakuba Franka łatwo się pogubić. W ten sposób autorka przybliża nam historię sekty frankistów, ale nie tylko z wielką lekkością portretuje społeczeństwo osiemnastowiecznej Polski zahaczając o życiorysy kilku polskich autorów, których w mgnieniu oka skojarzą studenci polonistyki. Pisarka w niezwykle barwny sposób charakteryzuje społeczność żydowską, ale także związki łączące ją ze szlachtą, zdarza się także autorce wspomnieć o chłopach. Synkretyzm religijny to pojęcie, które mieści w sobie całą akcję powieści. Przeplatanie, przenikanie, czy wymienianie się religii. Zresztą moim zdaniem, nie da się napisać książki o Polsce, nie pisząc o religii, nie mam na myśli jedynie katolicyzmu, ale także pełen magii judaizm, którą odzyskuje dla czytelnika Tokarczuk.

Jakub Frank

"Bogatym i zadowolonym nie śpieszy się do Mesjasza; Mesjasz to przecież ten, na którego się wiecznie czeka. Każdy, który przyszedł, jest Mesjaszem fałszywym. Mesjasz więc to, ktoś taki, kto nigdy nie przychodzi. Na tym to polega. Zaczynają zagłuszać Jakuba, gdy zaczyna mówić w lwowskiej synagodze. W końcu wyrywa pulpit i rzuca go w tłum, musi uciekać, bo napierają na niego, wściekli i rozjuszeni."

Sama historia głównego bohatera jest niesamowita. Nie tylko ilość miejsc, które odwiedził w swoim życiu. Ilość języków, jakimi się posługuje, ale przede wszystkim jego charakter. Charyzmy odmówić mu nie można, odwagi i intelektu także, ale ma też ciemną stronę, którą czytelnik odkrywa z zapartym tchem. Autorka próbuje zgłębić jego fenomen, a także, co moim zdaniem jest jeszcze ciekawsze, postawy jego wyznawców. Czytając o sektach wielokrotnie zadawałam sobie pytanie - dlaczego, myślałam o naiwności wyznawców, nie skupiając się na ich potrzebach, czy niciach, które wiążą ich z "prorokiem". Jeden z najciekawszych bohaterów powieści, Moliwda, w jednej z rozmów z Frankiem zwraca uwagę na to, że kontroluje on swoich wyznawców przez seks, sprawia, że łączą ich jedne z najsilniejszych więzi międzyludzkich, nie tylko uczucia, ale przede wszystkim tajemnica. Spojrzenie na sektę oczami Moliwdy to jedna z najciekawszych perspektyw.

"Po hebrajsku wszystko jest skomplikowane, bo zawsze wieloznaczne. (...) Brakuje słów na takie sprawy. Język polski jest w nich mało wprawiony i na teologii się nie zna. To dlatego w Polsce herezja jest przaśna i nijaka."

Ewa Frank, córka Jakuba

"Księgi Jakubowe" kończy Księga Imion (autorka podzieliła powieść na siedem ksiąg). Według tradycji żydowskiej inna nazwa Księgi Wyjścia to Księga Imion. W Starym Testamencie na początku Księgi Wyjścia wymienione są imiona tych, którzy przybyli do nowej ziemi i w niej zmarli. Po niej następuje cud rozmnożenia ludu. "Księgi Jakubowe" kończy relatywnie krótka część będąca epilogiem, w której czytelnik dowiaduję się o dalszych losach bohaterów. 

Decydując się na przeczytanie tej książki trzeba sobie zarezerwować dużo wolnego czasu, bo nie sposób się od tej książki oderwać. W tym miejscu muszę poruszyć problem wielkości, zapewne przerażającej niektórych potencjalnych czytelników - po pierwsze, niech cię nie przeraża grubość, bo się nie oderwiesz, po prostu. Po drugie, autorce należy się aplauz za odwagę, bo w czasie minimalizmu literackiego poświęciła sześć lat swojego życia, żeby napisać wielką powieść. Fakt, tylko pisarka w wieku Tokarczuk i o jej statusie w świecie literackim mogła sobie pozwolić na tak ryzykowną powieść. Niemniej jednak, należy obiektywnie stwierdzić, że nie były to lata zmarnowane. 

P.S. Pisząc o "Księgach Jakubowych" nie miałam ambicji wspominać o wszelkich wątkach poruszonych w powieści, to praca dla pokoleń badaczy.
P.S. Czy tylko ja jestem zachwycona sposobem, w jaki wydano Księgi?

Komentarze

  1. Mam straszną ochotę na "Księgi Jakubowe" :) Piękne wydanie, ale i gabaryty książki mnie zachwycają :) uwielbiam tomiska :D muszę sobie zrobić prezent pod choinkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest dobry moment, żeby zrobić sobie prezent. Nie wahaj się:)
      pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz