Znów to zrobiłaś, Zadie! - "Londyn NW" Zadie Smith


Co świadczy o wielkości powieści? Rozmiar - niekoniecznie. UNIWERSALIZM - na pewno. A jaka jest współczesna powieść? Rozbita, chaotyczna, pełna urywek informacji. Wielka powieść na miarę swoich czasów jest obrazem rzeczywistości, w której żyje autor. Dokładnym, pełnym wielowymiarowych postaci, żyjących życiem nas wszystkich. A nasz życie jest przecież chaotyczne, pełne kolorowych napisów, niepotrzebnych informacji, braku czasu i braku celu.

Miejsce. Londyn. Dzielnica: North West. NW (zabawne, że Kanye West i Kim Kardashian nazwali tak swoją córkę, na część kompasu), jak mówi autorka to Brama Londynu, każdy tam kiedyś mieszkał. Bohaterowie, czwórka, dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Keisha, Leah, Nathan i Felix. Mała podpowiedź, najważniejsze są dwie kobiety, przyjaciółki różniące się od siebie jak ogień i woda. 


"BRAK DZWONKA sygnalizował nowy poziom kapitulacji"

Zadie Smith, powiem to na samym początku, ma ABSOLUTNY SŁUCH LITERACKI. Bezbłędnie wyłapuje rytm lokalnego języka, czy dźwięki ulicy. Przypomina mi w tym Masłowską z początków jej pisarskiej podróży, kiedy to brała na tapetę konkretne środowisko i pozwala mu mówić własnym głosem. Zadie Smith w najnowszej powieści nie ogranicza się jedynie do slangu, klimatu miejsca i mozaiki ludzi, ale przede wszystkim społeczeństwo. Doskonale portretuje życie w zalewie informacji, w tej naszej małej płynnej nowoczesności, z którą się nam przyszło zmagać.

Autorka serwuje nam historię przyjaźni rozwijającej się na przestrzeni lat, ewoluującej, pełnej ludzkich uczuć, takich jak zazdrość. "Londyn NW" to także powieść o aspiracjach. Głównym bohaterkom zależało na awansie społecznym. "Uważali, że życie to problem, który można rozwiązać przez zdobycie prestiżowego zawodu." Jaka jest jego cena? Zerwanie z korzeniami? Zerwanie z religią? Bohaterki wchodzą do pustego kościoła w swojej dzielnicy, o którego istnieniu nie miały pojęcia. To pusty, opuszczony budynek. Bóg się z niego wyprowadził, tak jak wyprowadził się z życia bohaterek. Jak żyć bez Boga? "Siebie trzeba samemu na nowo wymyślić.", jak mówi jedna z przyjaciółek. 

Zadie Smith serwuje nam powieść o kobietach wchodzących w wiek średni. One się boją starości, śmierci, samotności. Niepewność - to słowo klucz. Jak refren przewija się przez strony książki zdanie: "Mężczyzna był nagi, kobieta ubrana.", który obrazuje gnębiącą bohaterów potrzebę intymności. Smith pisze krótkie, akapity, mini - rozdziały, które łatwiej czytać i które przypominają depesze prasowe, albo wpisy na Facebooku. Wchodzi do głowy swoich bohaterów. "London NW" to w końcu kolejny eksperyment autorki, która podróżuje przez epoki literackie czerpiąc inspiracje, tym razem zatrzymując się na Woolf i Joyce (tak myślę ja i pan od recenzji z Wyborczej, Jerzy Jarniewicz). 

Jaka jest powieść uniwersalna? Taka, która sprawia, że zanurzamy się w jej świat i trudno nam się z niego wynurzyć. Taka, która pozwala nam szerzej spojrzeć na otaczający nas świat i taka, która nie mówi nam jak mamy myśleć, nie podaje na tacy prawd oczywistych, bo przecież nikt nie lubi moralizowania. Kończę tak jak zaczęłam, bezpośrednim zwrotem do autorki: "znowu to zrobiłaś, Zadie!". Znowu napisałaś doskonałą powieść, a może nawet lepszą niż poprzednie. Przemyślaną w każdym calu (a to niestety rzadkość). Znowu to zrobiłaś, w doskonałym stylu!

PS. Na koniec zdjęcie Zadie Smith, a na nim mała podpowiedź o czym będzie kolejny post.

Komentarze

Prześlij komentarz