"Kontener" K. Boni, W. Tochman. Polska Akcja Humanitarna.

Zaczyna się od wrażeń wzrokowo-smakowych, burego miasto i smaku pomidorów. Katarzyna Boni i Wojciech Tochman podróżują przez Jordanię. Trochę wakacyjny to krajobraz. Aż do momentu, kiedy otwierają gazetę, "The Jordan Times", donoszącą, że ponad 300 Syryjczyków weszło do Jordanii. Autorzy skrupulatnie uzupełniają informację dziennikarskim backgroundem, "od marca 2011 roku granicę z Jordanią przekroczyło już sześćset tysięcy uchodźców syryjskich, co oznacza, że dzisiaj w sześciomilionowej Jordanii na dziesięciu obywateli przypada jeden Syryjczyk.


Lekcja historii dla tych którzy spali latem ubiegłego roku. W styczniu 2011 roku na fali tzw. arabskiej wiosny także w Syrii wybuchły protesty, których przyczyną były dziesięcioletnie autorytarne rządy Baszara al-Ashada. W marcu rozpoczęło się powstanie, kiedy to odbyły się wielotysięczne demonstracje w różnych syryjskich miastach, władze nakazały zbrojne stłumienie powstania. Od tego momentu nieprzerwanie  toczy się wojna domowa pomiędzy siłami wiernymi prezydentowi a zbrojoną opozycją. "Ilu zginęło w ciągu ostatnich trzech lat? Sto tysięcy? Sto dwadzieścia? Codziennie giną. Dziewięć milionów ludzi musiało opuścić swój dom. Powtórzymy: ponad dwa i pół miliona ruszyło do sąsiednich krajów. Z obywateli stali się uchodźcami. Połowa z nich to dzieci. Większość - poniżej jedenastego roku życia" [s.10]

Obóz uchodźców w Zaatari

Forma, forma, forma. Znajdziesz tu klasyczny reportaż głęboko osadzony w faktach. Eksperyment z wywiadem. Warunki mieszkaniowe w obozie. Portret pary walczących o wolną Syrię. Autorzy dają im głos. A oni mówią o rozpaczy, o śmierci i o bezczynności. Zaatari kiedyś wieś dziś pustynne miasto, które kosztuje dziennie pięćset tysięcy dolarów. Miasto, bo działają tu usługi, można kupić suknię ślubną, jest siłownia i biblioteka. Na wjazd potrzeba ministerialnego pozwolenia, ale wystarczą dwa dni, żeby porozmawiać. Uchodźcom nie można samym o nic zadbać. Praca tylko nielegalna, bo w Jordanii uchodźcy pracować nie mogą . Ludzie, którzy mieli prace, pasje, rodziny żyją w stagnacji. Czekają. Na co? Sami tego nie wiedzą. Ich świat się zmienił, role kobiet i mężczyzn się zmieniły, a oni czekają. 


Moja polonistka zwykła mówić, to mała rzecz, a tyle w niej treści. Nie wolno odwracać oczu, potrzeba nam takich rysów, bo brak świadomości oznacza znieczulicę i bezczynność. Josif Brodski w swoim wierszu "Piosenka o Bośni" pisał: "Ludzie giną, gdy do urny wrzucasz głos na nowych durni, z ich nie nową już doktryną: "Nie tu giną"." Wkrótce wybory, więc warto się zastanowić na kogo zagłosować, aby "durni" nie wybierać. Tymczasem warto sięgnąć po "Kontener" Tochamna i Boni, który rozpoczyna projekt reporterski "Migracje". Cykl książek, które będą powstawały we współpracy z absolwentami Polskiej Szkoły Reportażu. 

Angelina Jolie w obozie Zaatari

P.S. Publikacja wspiera działania Polskiej Akcji Humanitarnej, która od ponad 2 lat pomaga ofiarom wojny w Syrii. Efekt? 40 tysięcy osób otrzymało wodę, chleb, kosze z żywnością, przedmioty codziennego użytku, pomoc medyczną. PAH działa głownie na terenie Syrii, a niosąc pomoc zatrudnia do pracy Syryjczyków.
By dalej docierać z pomocą do ofiar wojny, PAH potrzebuje wsparcia. Darowizny można przelewać na konto: BPH S.A. 32 1060 0076 0000 3310 0018 2891. Każdą darowiznę można odpisać od podatku.
Żniwo trwającej 4 rok wojny domowej w Syrii to 100 tysięcy ofiar cywilnych, 2,5 MILIONA uchodźcow, 9 milionów potrzebujących pomocy humanitarnej.

Komentarze

  1. Czytam i mam bardzo podobne odczucia jak Ty - mała rzecz a taka pojemna! Tochman jak zwykle mistrzowski.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz