"Jarmark Sensacji" Egona Kischa.

"Tym kim Kafka był dla współczesnej prozy, Kisch stał się dla reportażu."
Jerzy Lovell

Naczelny polski czechofil - Mariusz Szczygieł napisał wstęp do "Jarmarku sensacji" Egona Kischa. Dlaczego? Nie wystarczy bowiem, żeby w książce wspomniano choćby o Czechach, a już Szczygieł pobiegnie (przyleci) i napisze wstęp, o nie. Egon Kisch, owszem urodził się w Pradze (aha), miał austro-węgierskie, a potem czechosłowackie obywatelstwo (uhm), pisał po niemiecku (nieważne), ale między innymi o Czechach (tak...) i jest uważany za jednego z najwybitniejszych reporterów w historii (bingo!). 


Szczygieł w swoim wstępie (świetnym!) stara się scharakteryzować reportera. Pisze, że reporter to człowiek, który potrafi dowiedzieć się czegoś interesującego w obcym kraju bez znajomości języka. Reporter to osobnik, który potrafi wejść tam, gdzie mu nie pozwolą. Jego ciekawość świata jest wręcz obsesyjna. Charakteryzuje reportera jako tego, który zagląda w życie innych ludzi, natomiast pisarza, jako tego, który zagląda wgłąb siebie (podpisuję się pod tym obiema rękami). 

Egon Kisch był jednym z tych pisarzy, którzy stawiali się w centrum swojego reportaży. Szczygieł nazywa to autoreportażem (połączeniem autobiografii i reportażu). Niewielu współczesnych reporterów porywa się na zastosowanie tego zabiegu, w dobrym tonie jest dziś usunąć się w cień i z dystansu obserwować rzeczywistość. Niewielu współczesnych reporterów ma bowiem w sobie egocentryzm i bezczelność "szalejącego reportera" (pseudonim zainspirowany tytułem jednego z reportaży). Niewielu z nich ma ambicje, jak pisze Szczygieł, opisać cały świat (no dobrze, może ambicje są, ale gorzej ze środkami na ich realizację). To zadufanie w sobie paradoksalnie sprawia, że stuletni reportaż jest zdumiewająco "świeży" i zabawny. 

Egon Kisch we własnej osobie

Czytając Reportaże Kischa zastanawiałam się, kim jest czytelnik reportaży i dlaczego czytanie reportaży stało się tak popularne? Odpowiedź jest może dosyć oczywista, z tych samych powodów dla których reporterzy piszą, my czytamy, bo nie mamy możliwości dotrzeć tam gdzie oni docierają, zobaczyć, to co oni zobaczyli, ale nasza ciekawość nie jest ani odrobinę mniejsza. Okazało się, że napisałam notkę o wstępie Szczygła. ale czy ktoś tak inteligentny jak Szczygieł mógłby napisać genialny wstęp do słabej książki? Nie sądzę. Wniosek jest jeden warto sięgnąć po ten zbiorek i popatrzeć na świat oczami "szalejącego reportera". 

P.S Jeśli chcecie poczuć przedsmak tego co was czeka, gdy sięgniecie po książkę przeczytajcie reportaż "Zrośnięte siostry" Kischa tutaj

Komentarze

  1. Boże, jaki wstyd, nigdy o nim nie słyszałam. Nadrobię!

    A, niedługo chyba odpiszę Ci na maila, o stażu w TW i w ogóle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, ja też dopiero o nim usłyszałam :)

      To chyba będę czekać ;)

      Usuń

Prześlij komentarz