"Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu" M. Pollack


Pokolenie następne musi sobie radzić z przeszłością. Każde. Moje na przykład, mierzy się z PRL-em, którego nawet nie pamięta, ale jego cień wisi nad nami; w końcu komuna rządzi, układ goni układ i jeszcze do tego gdzieś w tle czai się powstanie. Martin Pollack należy do pokolenia Niemców, którzy musieli się uporać z mroczną przeszłością swoich rodziców. Nie każdy ma odwagę szukać siebie, czy odkrywać historie swoich rodziców, wielu przedstawicieli pokolenia Pollacka nigdy się z nimi nie zmierzyło. Sam Pollack tak mówił, o tym zjawisku zapominania, czy raczej niepamiętania.

"Tak, bardzo dużo ludzi tak zrobiło. To oczywiście bardzo wygodne. Kiedy miałem 13, 14 lat dowiedziałem się, kim naprawdę był mój ojciec: że był gestapowcem, esesmanem. Już przedtem wiedziałem o tym, bo w rodzinie mówiło się o tym otwarcie. Był pewien czas, kiedy chciałem o tym zapomnieć. Bo to niewygodne, nieprzyjemne, bardzo bolesne sprawy. Jednak zdałem sobie sprawę, że nie mogę tak zrobić. Nie wiem dlaczego. To indywidualna decyzja. Jeden zrobi tak, drugi inaczej. Ja nikomu nie powiem, że musi poznawać historię swojej rodziny. Ja tak zrobiłem. Byłem zdania, że już najwyższy czas, szczególnie w Austrii. Nie jestem pierwszy, wręcz przeciwnie, wielu Austriaków tak zrobiło. Ale szczególnie w Austrii powinniśmy zdać sobie sprawę, kiedy się to zaczęło i jak się stało, że nasza rodzina, mój ojciec, dziadek, babcia stali się takimi ludźmi, jakimi byli. To przecież nie stało się nagle, to powolny, stopniowy proces i dlatego zaczynam tę książkę już w XIX wieku. "

Podstawowym problemem pogodzenia się z przeszłością rodzica było zrozumienie, że rodzic to nie tylko tata bawiący się piłką na dywanie, ale także zbrodniarz. "To właśnie jest zagadka. To właśnie było tak okropne. Zdaję sobie sprawę, że oni byli zupełnie normalnymi ludźmi. To nie były jakieś potwory, psychopaci. Nie wątpię w to, że mój ojciec był uroczym człowiekiem, dobrym kumplem, byłby dobrym ojcem, ale z drugiej strony... kim on był? Z jednej strony prowadził normalne życie jako ojciec, kochanek mojej mamy, jako syn moich dziadków, był zapalonym alpinistą i myśliwym - on to wszystko bardzo lubił. (...) Z drugiej strony zrobił, czy też pozwolono mu zrobić to, co zrobił. To jest właśnie ta codzienność: on wychodzi ze swego domu i dokonuje zbrodni." Człowiek, który czerpał radość z egzekucji, tłumił Powstanie Warszawskie był jednocześnie ukochanym synem i kochankiem. Czytając wspomnienia o zbrodniarzach Trzeciej Rzeszy często można odnieść wrażenie, że ich bohaterowie posiadali dwie osobowości. "Z jednej strony to są ludzie dobrzy, kochający, ale z drugiej strony są, jakimi są. I to nie jest rozdwojenie osobowości. To jest normalne. Chcę podkreślić, że oni robili to z przekonaniem, że ich rola polega właśnie na tym. Nie znaczy to, że byli psychicznie chorzy. Byli przekonani, że to jest jedyna słuszna droga. Aż do śmierci byli przekonani, że ta droga była słuszna."

Ciekawa jest dynamika domu rodzinnego autora. Babcia dba o należyte niemieckie wychowanie, dając mu na Święta książki niemieckich autorów wydrukowane germańską czcionką. Ojciec jest postacią mitologiczną, to bohater, którego hołubią matka i babka. ,,Twój ojciec był idealistą, zawsze był przyzwoity, wszystko robił tylko z idealizmu, walcząc o to, w co wierzył...” Ojczym, który dla samego autora jest jedyną znaną figurą ojca, sam odsuwa się w cień.  Babka nie rozumie jak wnuk może chcieć podróżować po Europie Wschodniej, a w kontekście potencjalnej synowej przestrzega wnuka, żeby nie wrócił z jakąś Polką, albo gorzej Żydówką. On natomiast się odcina, pisze bezczelną odpowiedź kończącą ich związek, nie chce mieć z nią nic wspólnego.

Książka jest napisana chłodno, wręcz naukowo. To reportaż, który pomimo swojej formy nie odchodzi od człowieka. Pollack opowiada historię swojej rodziny, swoją historię z wielkim humanizmem. Mając na względzie człowieczeństwo ojca. Do zmierzenia się z prawdą potrzeba dojrzałości, rozpoczęcie pisania tej książki, zmierzenie się z tematem zajęło Martinowi Pollackowi lata, ale po przeczytaniu tej książki, z czystym sumieniem, mogę powiedzieć, że moim skromnym zdaniem, było warto. 

Cytaty z Martina Pollacka pochodzą z wywiadu zatytułowano "Byłbym teraz starym nazistą", który można znaleźć tutaj

Komentarze