Grecy (nie zawsze) umierają w domu. Klimko - Dobrzaniecki

Nie tak dawno temu, bo w 1949 roku, niezbyt daleko, bo na Dolnym Śląsku mieszkało sobie przez chwilę 14 tysięcy Greków. Dlaczego? I jest sobie polski pisarz, który zajmuje się odgrzebywaniem historii. Hubert Klimko - Dobrzaniecki - odwiedzał Islandię i Borholem. Tym razem pisarz, który często wraca do wątków emigracyjnych, w powieści "Grecy umierają w domu" został jedną nogą w Polce, by drugą zanurzyć w Morzu Śródziemnym.



Książka Klimko - Dobrzanieckiego to historia rodzinna umieszczone na tle polsko - greckiej historii. Rodzinna nie jest liczna, składa się bowiem z trzech osób, ale nie umniejsza to jej wpływu na dalsze życie bohatera, młodego Greka urodzonego w Polsce. Ojciec, Matka i młody Sakis mieszkają w Bielawie, na Dolnym Śląsku. Drugą płaszczyzną książki jest współczesna Grecja, osiedle literatów na małej wyspie, gdzie dorosły już Sakis pisze książkę o swojej rodzinie. Historia wydaje się prosta, nie dajmy się zwieść, jest o wiele bardziej złożona i tajemnicza niż zakładaliśmy.

Każdy ma swoje prywatne bóstwo. Bóstwem Sakisa był jego ojciec, którego sam nazywał Posejdonem. Mężczyzna postawny, pełen fantazji, uparty marzyciel, pełen bolesnej tęsknoty za rodzinnym krajem. Młody mężczyzna ustawił ojca na czele prywatnego Panteonu, był on dla niego mentorem, idolem, ale także, co uświadomił sobie później, zagadką. Z uwielbieniem ojca nierozłącznie wiążę się życie w jego cieniu. Bóstwa nie są litościwe, jak sobie poradzić, gdy bóstwo umiera, albo gdy jego obraz zostaje rozbity na kawałki. Relacja ojca i syna to najciekawszy wątek powieści, autor ukazuje w swoim bohaterze człowieka tak uzależnionego od rodzica, że nie jest w stanie prowadzić bez niego normalnego życia.

Zupełnie odmienna od unoszącego się nad ziemią ojca i zapatrzonego w niego syna jest postać matki w powieści. Matka to ziemia, stabilność, siła, dzięki której ojciec i syn żyją. Matka ciężko pracuje jako tkaczka, odwołując się do greckiej mitologii, matka niczym Moiry trzyma los rodziny w swojej ręce. Nostalgiczny i przejmujący obraz rodziny zafascynował mnie dużo bardziej niż literacka wioska w dzisiejszych czasach. Nie przepadam za wątkami piszących pisarzy, dlatego dużo większą uwagę zwracałam na stosunek mieszkańców Grecji do kryzysu. "Grecy umierają w domu" to powieść o poszukiwaniu samego siebie poprzez chęć zrozumienia poprzedniego pokolenia, książka uniwersalna, bo nie da się zrozumieć samego siebie, nie poznawszy wcześniej skąd się przyszło. 

Komentarze