Ewa Łętowska. Kobieta inspirująca.

Tyle się mówi o upadku autorytetów. Może instytucja autorytetu jest przereklamowana? Może w czasach skrajnego indywidualizmu mierzi nas sama myśl o tym, że moglibyśmy kogoś naśladować? A może po prostu trudno dziś znaleźć ludzi inspirujących; takich, którzy nie gnają z klapkami na oczach przed siebie, wąską ścieżką kariery; takich, którzy nie sprzeniewierzają się swoim  poglądom, a kiedy je zmieniają, nie jest to wynikiem pójścia na ustępstwo, ale długiego procesu myślowego; takich, którzy mają zasady i żyją zgodnie z nimi. A może nie chce się nam ich szukać...


"Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później" to seria rozmów z prof. Ewą Łętowską przeprowadzonych przez Krzysztofa Sobczaka. Nie ośmielę się recenzować książki Ewy Łętowskiej, nie jestem w pozycji, z której mogłabym to robić, może nigdy nie będę. Chciałabym jednak krótko o nich i nie tylko o nich opowiedzieć. Dużo czasu zajęło mi znalezienie prawnika, który zajmowałby się czymkolwiek innym niż prawo. Kogoś, kto byłby autorytetem w prawie, ale też człowiekiem szerokich horyzontów.

Pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, znana z przedstawiania zdań odrębnych do orzeczeń Trybunału powiedziała podczas promocji swojej książki: "Ja jestem na etapie pisania na płocie "Jaś jest głupi", natomiast Państwo mają jeszcze możliwość oddziaływania w Imperii, czego Państwu szczerze życzę". Profesor Łętowska wierzy w to, że to od nas zależy jakość prawa. "Traktuję prawo poważnie, nie jestem strachliwa.  Wielokrotnie spotykałam się z takim poglądem: pani ma rację na gruncie prawa, lecz nie ma pani racji na gruncie polityki. Mnie satysfakcjonuje użycie w rozmowie takich argumentów, bo ja po prostu mam inną hierarchię wartości i krytyka z tego punktu widzenia mi pochlebia."

"Rzeźbienie państwa" to lektura także dla laików, nie-prawników. W książce poruszane są współczesne problemy szeroko komentowane w mediach, profesor bardzo merytorycznie komentuje dyskusje dotyczące wprowadzenia religii do szkół, aborcji, Kościelnej Komisji Majątkowej, tymczasowego aresztowania, lustracji, związków partnerskich, czy prawa do sądu. Jej odpowiedzi są spójne, przemyślane, czego oczywiście można się było spodziewać; rzeczowe argumenty, żaden populizm, a jednak w wielu miejscach można czuć się zaskoczonym. Profesor Łętowska dużą wagę przykłada do standardu prawnego, istotny jest poziom ochrony prawnej wynikający z interpretacji przepisów prawnych, mówi, że "żyjemy w czasach dopiero kształtujących się standardów", a " konstytucja to fundament, na którym się buduje standardy".

To, czym ujmuje mnie, prostą studentkę, profesor Ewa Łętowska to ideały, które pani profesor wyznaje, a których brakuje mi w codziennym obcowaniu z prawnikami  i prawem. Profesor Łętowska odpowiadając na jedno z pytań przedstawia swoją filozofię patrzenia na prawo, "wierzę w wewnętrzną moralność prawa. To znaczy, że nie może być tak, iż prawo traktowane jest instrumentalnie. Traktuje to bardzo serio. Jeśli w jakimś momencie prawo temu nie odpowiada, to trzeba je krytykować. Tymi środkami, które ma się do dyspozycji w danej chwili. Jeżeli jestem profesorem, będę to krytykować podczas moich wykładów i publikacji. Gdy byłam sędzią Trybunału Konstytucyjnego, robiłam to, do czego powołani są członkowie tego sądu. Gdy byłam Rzecznikiem Praw Obywatelskim, też  to powtarzałam."

Komentarze