Dźwięki muzyki (1955)

1966 - Oscar dla Najlepszego Filmu
1966 - Oscar dla Najlepszego Reżysera - Robert Wise
1966 - Nominacja do Oscara dla Najlepszej Aktorki Pierwszoplanowej - Julie Andrews
1966 - Nominacja do Oscara dla Najlepszej Aktorki Drugoplanowej - Peggy Wood
1966 - Złoty Glob dla Najlepszego Musicalu
1966 - Złoty Glob dla Najlepszej Aktorki w komedii/musicalu - Julie Andrews
1966 - Nominacja do Złotego Globu dla Najlepszej Aktorki Drugoplanowej - Peggy Wood


Jeśli masz ochotę obejrzeć film o sile muzyki, która poprawia międzyludzkie relacje, przywraca radość, chęć do życia i dzieciństwo, rozwiewa smutki i sprawia, że miłość rodzi się w sercach. Jeśli masz wolne trzy godziny i chcesz przeżyć coś magicznego. Obejrzyj "Dźwięki muzyki". Większość moich ulubionych filmów praktycznie nie ma akcji, a jeżeli już jakaś akcja występuje to obserwujemy ją jakby zza okna. Moje ulubione filmy ukazują życie zwykłych ludzi. Zadziwiające, że "Dźwięki muzyki" pokochałam od pierwszego wejrzenia.




O czym jest ten film? Młoda nowicjuszka (Julie Andrews), która sprawia kłopoty w klasztorze zostaje wysłana do pracy jako guwernantka siódemki dzieci barona von Trappa (Christopher Plummer). Dzieci, które wypłoszyły wszystkie poprzednie guwernantki są wychowywane w całkowitej dyscyplinie. Pojawienie się Marie sprawia, że do ich świata powraca radość i śmiech. A wszystko w akompaniamencie nieśmiertelnych piosenek takich jak "Sound of music", czy "Favourite things".



Film powstał na kanwie prawdziwej historii. Maria Trapp ("von" jest nielegalne w Austrii od końca II WŚ) spisała swoje wspomnienia w książce "The Story of the Trapp Family Singers" w 1949 roku. Podpisała bardzo niekorzystną umowę i w ten sposób straciła wszystkie tantiemy. Książkę zekranizowano w Niemczech, potem przekształcono w musical, aż w końcu powstał film, o którym dzisiaj piszę. Film, który oglądało około biliona ludzi, za który rodzina Trappów otrzymała 0 dolarów. Szkoda. 

"Favourite things" w wykonaniu Julie Andrews

Lubię kiczowate musicale. Są takie momenty w życiu, kiedy oglądamy kiczowate musicale, względnie mało straszne horrory. Zwykle wtedy jesteśmy tak pijani, że jest nam wszytko jedno. Mimo wszystko, lepiej jest wtedy obejrzeć musical, bo czyż nasz głos nie jest najlepszy, gdy się nie słyszymy. "Dźwięki muzyki" polecam na takie chwile, ale także na rodzinne oglądanie, bo to film, który trzeba znać:)

Komentarze