Carlos Fuentes. Pierwsze spotkanie i pożegnanie.

Od tygodnia zbieram się, żeby napisać post o zbiorze esejów Carlosa Fuentesa pt. "W to wierzę". Odkładałam to, aż usłyszałam Carlos Fuentes nie żyje. Smutna wiadomość. Odszedł jeden z najważniejszych pisarzy iberoamerykańskiego boomu, choć daleki od tzw. magicznego realizmu. Przez wiele lat mówiło się o nim jako o kandydacie do Nagrody Nobla, niestety nie dożył tej chwili (na którą moim zdaniem musiałby poczekać, szczególnie w sytuacji, kiedy Vargas Llosa dostał nagrodę dwa lata temu). Carlos Fuentes został uhonorowany najważniejszą literacką nagrodą przyznawaną pisarzom hiszpańskojęzycznym, Nagrodą Cervantesa w 1987.

Carlos Fuentes (1928 - 2012)

Lubię czytać eseje, szczególnie w okresach, kiedy cierpię na chroniczny brak czasu. Nie czuję, jakbym porzucała bohaterów w pół zdania. W wolnej chwili czytam jeden rozdział, odkładam książkę i powracam do niej nawet po kilku tygodniach. Zbiór esejów Carlosa Fuentesa został zorganizowany w sposób alfabetyczny, jako swego rodzaju.  Zaczyna od przyjaźni (Amistad), by pisać o pisarzach, którzy go inspirują (Cervantes i Szekspir!!!), swoich dzieciach ( z trójki żyje do dziś tylko jedno, daltego też pisarz pisze dużo o ich stracie), o miłości do żony (przepiękny esej pt. "Silvia"), polityce (jak większość pisarzy iberoamerykańskiego boomu zaczynał od zachłyśnięcia się komunizmem, by dziś patrzeć na świat dużo bardziej sceptycznie), filmie i książkach (zbiór esejów kończy się opowieścią o Tomasie Mannie pt. "Zurich").


Znajdziecie w tym zbiorze spisane doskonałym językiem obserwacje na temat świata i ludzi. Jeden z esejów szczególnie przypadł mi do gustu, pisarz zatytułował go po prostu "Kobiety". Zaczyna się on od kilku krótkich zdań: "Wierzę w kobiety. Z seksem. Z nazwiskiem. Z biografią. Z doświadczeniem. Z ich własnym losem.", by dalej przejść do opowiedzenia trzech biografii kobiet, Edyty Stein, Anny Achmatowej i Simone Weil. Cóż wspólnego mają ze sobą te trzy persony, oprócz kobiecości? Żydówka, która przeszła na katolicyzm, wstąpiła do zakonu, miała odwagę napisać do papieża w obronie Żydów, pomocy nie otrzymała i zginęła w Dachau, święta, doktor Kościoła. Wspaniała poetka, o żelaznym kręgosłupie, wykorzystywana przez władzę i przez nią odrzucana, niezłomna kobieta, której odebrano wszystko, a mimo to nie wyrzekła się siebie. Żydowskofrancuska myślicielka*, czytająca jednego filozofa rocznie, chrześcijanka spoza Kościoła, Czerwona Dziewica, która umrze dla idei. Fuentes nie podsumowuje ich biografii, a jednak wiemy, że są one dla niego inspiracją, patrzy z podziwem na te męczennice dla idei. 

To smutne, że zwykle to śmierć pisarza sprawia, że sięgamy po jego dzieła na nowo. Zbudowałem sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu, jak pisał klasyk. A jednak paradoksalnie śmierć pisarzy sprawia, że odkrywamy go na nowo albo po raz pierwszy. Dlatego spodziewajcie się na tym blogu recenzji najbardziej znanych powieści mistrza, aktualnie poluję na "Lata z Laurą Diaz". A może wy macie jakieś propozycje?

*o Weil postaram się napisać w najbliższym czasie coś więcej, jako że fascynacja jej postacią odżyła w ostatnich czasach. 

Komentarze