"Ptaszyna" D. Kosztolanyi


Najbardziej lubię opowieści proste, a jednak kryjące w sobie tysiące znaczeń. Takie opwieści jak ta. Starzejący się rodzice wyprawiają swoją jedyną córkę, którą nazywają pieszczotliwie Ptaszyna. Tęsknią za nią i starają się zapełnić sobie czas bez niej. Poznajemy ich małe słabostki, którym chcą dać upust nie narażając się na krytyczne spojrzenie córki. Więź z Ptaszyną jest najważniejszym związkiem w ich życiu, kochają ją bezkompromisowo, nie zważając na oczywistą brzydotę ich dziecka. Brzydotę, która przyjmuje tu wręcz symboliczny wymiar, jest stanem, który według Esterhazy'ego towarzyszy nam zawsze,tępota, rozlazła tusza i agresywna dobroć, są czynnikami, których nie możemy się poz być. Zawsze wracają, tak jak Ptaszyna wraca z odwiedzin u wujostwa. 

Być może znajdziecie inne interpretacje tej powieści.To bardzo dobrze, bo właśnie na pozostawieniu czytelnikowi pola do przemyśleń polega urok "Ptaszyny". 

Komentarze