"Występ gościnny w Bolzano" S.Marai

Marai został odkryty kilkanaście lat po swojej samobójczej śmierci. O kilku lat wznawiane są jego powieści, w tym słynny "Żar" (na którego mam wielką ochotę) i "Występ gościnny w Bolzano" (o którym będzie mowa), a także "Dzienniki" pisarza. Sandor Marai stał się tym samym oficjalnym klasykiem dwudziestego wieku, a klasyków wypada znać. 


W "Występie gościnnym w Bolzano" Marai postacią centralną czyni słynnego Casanovę, ale jest to Casanova niebanalny. Mężczyzna zawieszony w trójkącie, którego łączy nieprzecięta nić uczucia z piękną Franciszką, kobietą z jego przeszłości, kobietą, o którą stoczył pojedynek i przegrał. Franciszka została żoną hrabiego Parmy, a Giovanni pogrążył się w swojej ulubionej rozrywce, czyli życiu pełną gębą. 

Został pojmany przez inkwizycję i umieszczony w więzieniu, z którego udaje mu się jednak uciec. Casanova zatrzymuje się w Bolzano. Jego mentor i przyjaciel pisze do niego: "Teraz ponownie wyruszyłeś na spotkanie z życiem i nieprędko powrócisz do rodzinnego miasta, mój synu. Myśl z miłością o ojczyźnie. Jej trzeba przebaczyć, ponieważ na swój zagadkowy sposób zapewne ma rację."

Dlaczego uciekł akurat do Bolzano? Czyżby wiedział, że tam właśnie przybędzie Franciszka? Czyżby chciał dokończyć pewne niezałatwione sprawy? Mąż jego dawnej ukochanej zaskakuje go nagłą wizytą, przekazuje mu wiadomość od swojej żony: "Muszę cię zobaczyć". Marai analizuje to zdanie przez kilka stron i nie wieje nudą, bo węgierski pisarz potrafi wyłuskać prawdę z trzech słów, miłosne wyznanie, tęsknotę i piękno słowa pisanego, bo jak sam stwierdził bohater "Pisanie to władza". 

Mąż Franciszki informuje Giovanniego, że jego twarz nie jest do końca ludzka. Czy w wielkim Don Giovannim zostało wiele z człowieka? Czy bliskie są mu ludzkie uczucia, czy zostało w nim miejsce na jakiekolwiek uczucia? Czy wszystko czym żyje pisarz jest tylko przygodą, gatunkiem literackim, w którym jest mistrzem? 

Franciszka oferuje mu siebie, mówi: "wszystko, co mogę ci dać, nie jest dla ciebie prawdziwą radością, ni prawdziwym bólem, skoro wszystko jest tylko grą, występem gościnnym, popisem będącego w przejeździe artysty". Casanova się boi, ucieka przed jedyną prawdziwą miłością, którą mógłby mieć w swoim życiu, a jednak okazuje się tchórzem, jak wielu przed nim i wielu po nim. 

Marai w doskonały sposób analizuje uczucia (jak sam zresztą napisał - "w biografii mego bohatera nie interesowała mnie romantyczna fabuła, ale romantyczny charakter") i myśli. Obnaża niedojrzałość i egoizm. Bawi się konwencją mieszając męskie i żeńskie, cechy charakteru, stereotypy i zachowania. Robi to z wielką wirtuozerią, sprawiając, że czytanie jego powieści to wyjątkowo smakowita uczta. Moje pierwsze spotkanie z Węgierskim pisarzem z pewnością nie będzie ostatnim.

Komentarze