czytanie

Są sprawy, które mnie niepokoją. Na różnych polach. To nie czas i miejsce na rozprawianie o społecznych problemach, a już na pewno nie o polityce, niemniej jednak napiszę parę słów  o sprawie związanej z książkami, która zajmuje ostatnio dużo miejsca w jednym z ogólnopolskich dzienników.

CZY-TEL-NI-CTWO

Z badań Bibliotek Narodowej wynika, że 56 procent Polaków nie czyta, co więcej nie są w stanie przebrnąć przez dłuższy niż trzy strony tekst. W tym aż 20 procent osób z wyższym wykształceniem. Badani nie odczuwają jakiegokolwiek wstydu z tego powodu. Powodem do wstydu staje się czytanie, młodsi czytelnicy to kujony, starsi - nudziarze, albo wałkonie. Toniemy w negatywnych stereotypach, plakietki inteligenta nikt już czytającym nie przylepia. Polacy najczęściej czytają książki historyczne i podróżnicze. W jednym z sondaży ponad 60 procent respondentów przyznało się, że lubi czytać. Dziesięć procent mniej nie sięgnie po żadną książkę, taka to miłość na odległość.

Nie rozumiem tego. Nie rozumiem. Nie ma nic przyjemniejszego niż zapach starej książki. Szelest przewracanych stron. Zagłębianie się w coraz to nowe historie to niezapomniana przygoda. Posiadanie wielkiej biblioteki zapełnionej od góry do dołu książkami, takiej jak w "Pięknej i Bestii" to jedno z moich marzeń.


Czego ludziom brakuje - czasu, chęci, czy  może po prostu ciekawości, chęci rozwoju, tej żyłki odkrywcy i pasjonata. A szkoda. Ludzie nawet sobie nie zdają sprawy jak wiele tracą.Czytanie to dla mnie święto. wybieram książki starannie. Jest tyle pozycji, które chciałabym kiedyś przeczytać. Wiem, że nie zdążę, nawet gdybym żyła tysiąc lat.

Drażni mnie to intelektualne lenistwo. Żałuję, że nie każdy ma sentyment do czytania, że nie spotkał na swojej drodze inspirującego nauczyciela, który zaszczepiłbym w nim czytelniczego bakcyla. Czytania trzeba uczyć, zachęcać, swoim przykładem pokazywać dzieciom, że nie jest ono nudne i bezsensowne. 

Ja nie chcę żyć w kraju analfabetów. Mknących jak małe mróweczki do pracy, żyjących w swoich bańkach mydlanych nie zwracając najmniejszej uwagi na otaczający ich świat.

Odmóżdżanie społeczeństwa to poważny problem. Róbmy coś z tym. Zacznijmy od siebie (na tym polu, jak mniemam czytelnicy blogów książkowych problemów nie mają:), swoich przyjaciół i rodziny (mój prywatny sposób na rozbudzenie czytelnictwa wśród najbliższtch to kupowanie im książek na wszelkie okazje, oczywiście książek niebyle jakich, ale dopasowanych do ich zainteresowań).

Czytajmy. Po prostu. 

Komentarze