My z Jedwabnego - Anna Bikont

W marcu na rynku pojawi się nowa książka J.T. Grossa pt. "Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Zagłady".  Każda kolejna książka Grossa wzbudza wiele komentarzy. Zwykle zanim jeszcze pojawi się na rynku. 



Czytałam zarówno "Sąsiadów", jak i "Strach". Niezbyt obszerne, treściwe eseje poruszające kontrowersyjne tematy. I to jest ich główna zaleta. Mówienie o sprawach, o których nie mówiło się, o których wielu ludzi zdawało się wiedzieć, ale uparcie wyrzucali je ze swoich wspomnień. Dziwią mnie kontrowersje związane z publikacją tych książek. Zwykle nie dyskutuje się o ich konstrukcji, języku, a przede wszystkim o faktach, ale o moralnych ocenach i szarganiu honoru Ojczyzny-Polski. 

Ostatnio sięgnęłam na fali niezwykle popularnego reportażu po książkę, o której powinnam przede wszystkim w tej notce pisać, po "My z Jedwabnego"Anny Bikont. Książka znanej reportażystki pokazuje dyskusję o Jedwabnem, a tak naprawdę o pamięci, pamiętaniu, zapominaniu, o Polsce i Polakach wtedy i dziś w bardzo szerokim kontekście. Przytacza komentarze znanych postaci, własne przemyślenia, wywiady z mieszkańcami, ofiarami i katami. To książka, która pozwala wiele zrozumieć. Nie jest zapisem łatwym, czytanie jej boli, ale pokazuje także momenty wzruszające, historię z której możemy być dumni. Życie nie jest czarno - białe, a ludzie są bardziej szarzy niż może się nam wydawać.

Jacek Kuroń, w swoim liście - recenzji napisał bardzo ważne słowa, które wiele mówią zarówno o ludzkiej naturze, jak i ogólnopolskiej debacie wywołanej powieścią Grossa: "Nie odczuwam specjalnego dyskomfortu, że Polacy okazali się mordercami. Morderców można znaleźć w każdej nacji. Przerażająca i hańbiąca jest dla mnie dopiero ich obrona. A podejmują się jej biskupi, uczeni, publicyści. Ukrywanie morderców i zaprzeczanie rzeczywistości stanowi dojmujące marnotrawstwo dobrego imienia Polski.

"Mnie uderzyło wyjątkowo nieprzyjemnie, że w żydowskich pogromach brali udział bracia Laudańscy. Ponieważ do pozytywnych bohaterów zbiorowych "Trylogii" należała właśnie drobna szlachta laudańska. To jest symboliczne zejście polskiej legendy na psy". - Stanisław Lem w rozmowie ze Stanisławem Beresiem porusza ważny problem martyrologizacji Polski, która trwała od lat, kolejni wieszcze tworzyli narodowe legendy, które pieczołowicie pielęgnujemy, i dobrze, bo jest to jeden z pierwiastków, który scala Polaków i daje im, powody do dumy. Niemniej jednak istotne jest, by umieć zaakceptować i ciemne plamy i za nie przeprosić. O czym pisze Jan Nowak-Jeziorański, legendarny kurier z Warszawy, były dyrektora Radia Wolna Europa: "Skoro poczuwamy się do zbiorowej dumy, musimy się też poczuwać do zbiorowego wstydu. Wstydu za wymordowanie polskimi rękoma w sposób bestialski kobiet ni mężczyzn, dzieci i starców w Jedwabnem. Jeśli będziemy zbrodnie usprawiedliwiać, umniejszać, przerzucać odpowiedzialność, wtedy cały naród może się stać w oczach świata wspólnikiem zbrodni."

"Wśród mieszkańców Jedwabnego nie znalazłoby się tyle osób gotowych zabijać, gdyby nie czuli wsparcia u innych podobnie myślących i autorytetów" - pisze profesor psychologii Krystyna Skarżyńska. W latach trzydziestych szerokim echem roznosiły się hasła antysemityzmu, które głosili Narodowi Demokraci. Nie łudźmy się elity mają wpływ na masy. Dlatego tak ważne jest szerzenie tolerancji, akceptacji, zrozumienia, pokajania się i przebaczenia. Nienawiść zaczyna się zwykle od kilku lotnych haseł, szkoda tylko, że takimi hasłami często posługują się politycy, profesorzy, czy elity Kościoła Katolickiego. Przemoc rodzi przecież przemoc. A tego najbardziej się boję.

Książkę Bikont serdecznie polecam, bo jest bardzo ciekawym głosem w dyskusji o rozliczaniu historii. Chyba jednym z najpełniejszych opracowań na ten temat. A przede wszystkim łatwiejszym w odbiorze dla laika. 

Komentarze