"Sztuka w Polsce 1945-2005" Anda Rottenberg

Gdy zapytasz o ulubionego malarza, najczęściej padają bardzo znane nazwiska. Rembrandt. Renoir. Monet. Manet. Picasso. Dali. A z polskich Wyspiański, Malczewski, czasem Matejko. Wszyscy niezaprzeczalnie wielcy, niezaprzeczalnie genialni. W żadnym wypadku nie neguję ich twórczości, większość z nich darzę szcunkiem, niektórych sama mogę nazwać ulubionymi. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie; dlaczego tak żadko wspominamy twórców współczesnych?

Odpowiedź jest prosta. Po prostu ich nie znamy. A szkoda. Kończymy naukę plastyki, sztuki, czy jakkolwiek nazwie ten przedmiot ministerstwo oświaty. Na języku polskim twórczość pisarzy i poetów ilustrują co prawda dzieła współczesnych artystów, ale omawiając czasy po 1945 nikt nie myśli o komentowaniu sztuki, bo do drzwi puka matura, a tyle jeszcze trzeba nadrobić, powtórzyć...

Od jakiegoś czasu czułam pewien niedosyt, może nawet lekki wstyd, że nie kojarzyłam najważniejszych nazwisk, a wiedzę zdobywałam sporadycznie, czytając gazetę, albo odwiedzając muzem. Miesiąc temu przeczytałam "Proszę bardzo" Rottenberg, wartą polecenia pozycję, o której piszę na blogu. Nota biograficzna i sympatia do "Zachęty" sprawiła, że chciałam przeczytać coś jeszcze. I tak oto trafiłam na perłę.



"Sztuka w Polsce 1945 - 2005" autorstwa Andy Rottenberg. Pierwsze pełne opracowanie o polskiej sztuce. Pięnie wydane, wzbogacone mrowiem najciekawszych i najważniejszych dzieł polskich twórców współczesnych.Niezwykłą zaletą tej książki jest forma, nie są to bowiem suche encyklopedyczne hasła, ale napisane żywym językiem niezmiernie zajmujące eseje. 

Polecam wszystkim. Kto nie czytał, niech szuka jej wszędzie, a nie jest to rzecz łatwa i zabiera się do lektury. Warto poszerzać horyzonty, by móc zrozumieć co chcą nam przekazać współcześni artyści, bo ignorancją jest twierdzenie, że nie mają nic do powiedzenia.

Komentarze