Orlando - Virginia Woolf

"Książki niech zostawi, mawiali, kalekom i umierającym. Najgorsze jednak jeszcze nie nadeszło. Kiedy bowiem choroba czytania weźmie organizm we władanie, tak go osłabia, że staje się podatny na tę drugą zarazę, co drzemie w kałamarzu i ropieje w gęsim piórze. Nieszczęśnik zabiera się do pisania."



Można czytać "Orlanda" w zupełnym oderwaniu od historii jej powstania. Zachwyca równie mocno, zaprząta mysli z porównywalną intensywnością, jej problematyka nie blednie, nie odczuwamy też niedosytu. Mimo wszystko warto poznać kulisy powstawania książki, którą się właśnie czyta, przyjemność, której dostarcza ta szlachetna rozrywka staje się wręcz intensywniejsza, to tak jakby dodać do kawy cynamonu, staje się ona wtedy nie tylko aromatyczniejsza, ale wręcz orientalna.

Byc może odzieram kogoś ze złudzenie o jego ulubionej autorce, trudno zaryzykuję: Virginia Woolf była biseksualistką. Nie piszę tego, aby przlepić brytyjskiej pisarce jakąkolwiek etykietkę, nie uznaję jakichkolwiek generalizacji, myślę, że Woolf także zważywszy na tematykę książki, piszę o tym, by zwrócić uwagę na osobę, której Virginia W. dedykowała książkę - DLA V. SACKVILLE - WEST.



Woolf napisała książkę o Orlandzie i zadedykowała ją pierwowzorowi, czyli Vicie Sackville-West, brytyjska pisarka i poetka, pochodząca z arystkratycznej rodziny, kobieta przez kilka lat związana z Woolf. W 1927 jej zbiór pt. "The Land" został nagrodzony Hawhorden Prize. W swoim dzienniku Woolf zanotowała pod datą 5 października 1927 roku, "nagle interesująca myśl pojawiła się w moim umyśle, biografia zaczynająca się w 1500 roku, aż do dnia dzisiejszego, soby o imieniu Orlando, Vity; jedynie ze zmianą jednej płci w drugą".

Początek dwudziestego wieku to nie były tolerancyjne czas, ciągle penalizowano homoseksualizm, nieprzyzwoitością były chciażby rozmowy o rolach kobiet i mężczyzn, a co dopiero pisanie o tym. Książka Woolf jest jedną z flagowych lektur ruchu genderowego. Angielska pisarka z typową dla siebie poetyckością opisuje sytuację Orlanda/Orlandy na przestrzeni wieków. Historia persony tak łączącej w sobie cechy kobiety i mężczyzny, siłę i delikatność, kogoś, kto żyje swoimi namiętnościami i jest w stanie wiele zaryzykować dla miłości. Z dziecięcą ciekawością przewracałam kartki, zastanawiając się co jeszcze przydarzy się głownej postaci, przeżywającej swoje życie na przestrzeni epok (tak na marginesie bardzo plastycznie opisanych), by zakończyć się w 1927 roku, kiedy to Sackville otrzymała literacką nagrodę. 

Uważam Woolf za jedną z najciekawszych pisarek dwudziestego wieku, a jej "Orlanda" za szczytowe dzieło pisarki, nie mogłam się oderwać. Według zacytowanej na okładce recenzji "Orlando" to: "jedna z tych rzadkich powieśći, które natychmiast odciskają swe piętno na historii literatury, jako dzieła stwarzające, a zarazem wyczerpujące pewien nurt." Polecam.

I na koniec zaproszenie. W Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie do 9 stycznia czynna jest wystawa dotycząca Grupy Bloomsbury, czyli brytyjskiej bohemie kręgu Virginii Woolf, w ramach dopełnienia lektury. 

Komentarze