Manifest Mariny Abramovic:
- Artysta nie powinien oszukiwać siebie, ani innych
- Artysta nie powinien kraść pomysłów od innego artysty
- Artysta nie powinien iść na kompromis z sobą, ani rynkiem
sztuki
- Artysta nie powinien zabijać innego człowieka
- Artysta nie powinien robić z siebie idola
- Artysta zależy od swojego życia uczuciowego
- Artysta powinien unikać zakochania się w innym artyście
- Artysta powinien unikać zakochania się w innym artyście
- Artysta powinien unikać zakochania się w innym artyście
Marina Abramovic w trakcie performance'u w MoMA
Film „Marina Abramowic: artystka obecna”
opowiada o życiu i artystycznych projektach supergwiazdy świata
sztuki, Mariny Abramović. Punktem wyjściowym opowieści jest jej
wystawa w Nowojorskim Museum of Modern Art (MoMA): „Wystawa jest
zatytułowana „Artysta obecny”, więc skupiamy się tylko na tych
dziełach, gdzie artysta jest dosłownie obecny (…), performance,
czyste performance. (…) Od kiedy się urodziłam performance był
alternatywną formą sztuki i chciałabym, żeby zdobył szacunek
zanim umrę”.
Córka bohaterów wojennych, wychowana na wojskowego; budzono ją w nocy, bo spała w zbyt nieuporządkowany. Zapytała rodziców czemu ją nie pocałowali, gdy była dzieckiem – żeby jej nie rozpieścić. Sztuka była dla niej wyrazem buntu, ale też podróżą w głąb siebie. Marina Abramovic mówiła, że „Performance to stan umysłu.” Artysta cały czas starała się, żeby performance nie był alternatywą.
Rhythm O
Jej pierwsze performance, to było wyzwanie rzucone
malarstwu. Jej płótnem jest ludzkie ciało, używa go by zobrazować
tezy, które bywają brutalne, prowokacyjne. Marina rzuca widowni wyzwanie, oddaje się w ich ręce, zdając sobie sprawę, że może się zdarzyć wszystko. W jednym z pierwszych performance'ów leżała na stole, okryta płachtą, a na stoliku obok leżą, różne przedmioty, między innymi pistolet, widzowie mogą w każdej chwili po nie sięgnąć, ktoś może pociągnąć za spust...
Marina i Ulay
Jednym z przełomów w jej życiu był trwający dwanaście lat romans z niemieckim artystą Ulayem. To było spotkanie dwóch wielkich osobowości, dwóch bratnich dusz, spotkanie, które zaowocowało szeregiem wspólnych dzieł. Głównym tematem, którym się zajmowali było starcie "męskości" i "kobiecości". Potem ich performance zwolniły tempo, zaprezentowali siedzenie w ciszy naprzeciw siebie. Ich ostatni performance nosił tytuł The Lovers/The Great Wall był zwiastunem nadchodzącego końca współpracy artystów: oboje przemierzali Mur Chiński - on z zachodu, ona ze wschodu. Kiedy po dziewięćdziesięciu dniach spotkali się w połowie drogi, zdecydowali się na rozstanie.
Wystawa w MoMA to hightlight jej kariery, a performance, który tam przedstawia jest jedną z najbardziej fascynujących i inspirujących rzeczy, jakie widziałam w swoim życiu. Artystka siedzi po jednej stronie stołu, a po drugiej stronie siadają widzowie. Ona patrzy na nich i czuje i ból, radość, jest lustrem ich dusz, daje im możliwość spojrzeć wgłąb siebie. „Dlaczego muszę to (swoją drogę artystyczną) wszystko utrudniać i
utrudniać. Równie dobrze mogłabym zrobić retrospektywę. Iść do
domu i gotowe. Dlaczego muszę to robić? To mój krzyż, który
dźwigam. To szaleństwo. Więc niech Bóg pomoże mi to skończyć.” Nazywają ją prowokatorką, moim zdaniem to prawda; Marina Abramovic prowokuje do myślenia. Fascynująca postać...
Dla chętnych wywiad Jamesa Franco z Mariną tutaj.
Dla chętnych wywiad Jamesa Franco z Mariną tutaj.
Komentarze
Prześlij komentarz